„Niechaj praca wolna będzie od pychy i próżności. Poddaj się całkowicie wpływowi Jezusa, tak by treścią twego umysłu były Jego myśli, by Jezus mógł wykonywać swą pracę za pomocą twoich rąk, bowiem staniesz się wszechmocny z Tym, który daje ci siłę”*.
Ten fragment słów Matki Teresy z Kalkuty zainspirował mnie, by właśnie teraz, gdy nastało lato a wkrótce rozpoczną się wakacje napisać felieton na temat pracy. Być może dla niektórych z Czytelników wypoczynek z dala o codziennych obowiązków i trosk stanie się okazją do przyjrzenia się obecnej sytuacji zawodowej i podjęcia kroków do jej rozwoju lub zmiany.
Święta Teresa z Kalkuty zwraca uwagę na pychę i próżność. To mocne słowa, ale jak się nad nimi zastanowić, mają głęboki sens. Każdy lubi być doceniany, potrzebujemy by dostrzegano nasze wysiłki i adekwatnie je nagradzano. Ale to nie tytuły i uznania stanowią o istocie, sensie i celu pracy.
„Celem pracy, jakiejkolwiek pracy spełnianej przez człowieka, (…) pozostaje sam człowiek” – mówi Jan Paweł II w encyklice Laborem exercens. Jeśli człowiek jest celem pracy, to praca powinna zaspokajać ludzkie potrzeby. Te potrzeby mogą być różne – w zależności od naszych rozpoznanych i uświadomionych pryncypiów. Warto sobie zadać pytanie o te potrzeby, o to, co w pracy jest dla mnie najważniejsze i najcenniejsze (np. gdy praca jest zgodna z osobistymi wartościami, oferuje przyjazną atmosferę, zapewnia możliwości rozwoju, daje poczucie bezpieczeństwa, szansę realizacji pasji i talentów, itd.).
Jeśli któraś potrzeba lub wartość nie jest zaspokojona w Twojej pracy, to jaki byłby pierwszy krok, by to zmienić?
Ćwiczenie: wyobraź sobie, że podchodzi do ciebie dziecko i pyta: co to znaczy „praca marzeń”? Co byś temu dziecku odpowiedział/odpowiedziała? Wsłuchaj się w swoją odpowiedź i pomyśl o niej w kontekście swojej obecnej pracy.
Katarzyna Domańska
*Malcolm Muggeridge, Matka Teresa z Kalkuty, przeł. Sylwester Zalewski, Instytut Wydawniczy Pax, 1973.
Dodaj komentarz